Od autorki: To jest prolog mojej miłosnej historii o Harry'm Styles'ie , która jest AU (alternative universe - wszechstronnie alternatywna).
Leżał na stole samotny i w przyjemny sposób*. Brązowa skóra pokrywająca dziennik wyglądała na miękką (tł. chyba chodzi o wytartą, zużytą) i łatwo było zobaczyć, że przedmiot był często używany; strony były lekko zniszczone* co sprawiało, że książka wyglądała na grubą i wypisaną słowami. Rozejrzała się. Zastanawiała się do kogo należał, lecz nie było żadnej osoby w zasięgu jej wzroku. Może ktoś o nim zapomniał? A może to było celowe? Szybkim ruchem zgarnęła go ze stolika na kawę i trzymała mocno w dłoniach. Może było tam imię? Adres?
To było niezwykłe, że go znalazła. Nie miała pojęcia, że ludzie faktycznie prowadzili pamiętniki tego dnia - z pewnością każdy prowadził jeden - ale czy rzeczywiście?
Mały, kruchy skórzany pasek, który walczył aby utrzymać pamiętnik razem (tł. żeby się nie rozleciał) został szybko poluzowany. Nie mogła się powstrzymać - tylko jedna szybka sztuczka, żeby mogła zlokalizować właściciela tajemniczego pamiętnika. Jej oczy skwapliwe skanowały strony.
Z trudem odczytywała nagryzmolone słowa, które były porozrzucane na stronach dziennika ukrywając wszelkiego rodzaju myśli i tajemnice. Plamy atramentu i kawy, małe bazgroły i kilka gier Tic Tac Toe były widoczne na marginesach, co wywołało u dziewczyny szeroki uśmiech. Czuła brązowy, znoszony materiał na swojej skórze i pragnęła poświecić więcej czasu na zbadanie umysłu tajemniczego właściciela. Kto mógłby to pisać? Kto pozostawił ten uroczy, mały skarb?
______________________________________________________________________
* w oryginale: welcomingly (welcoming + ly); nie znam tego słowa, a w internecie znalazłam tylko takie tłumaczenie, więc jeśli wiecie co ono dokładniej oznacza proszę o napisani tego w komentarzu
* w oryginale: crumbed - pokruszone
* tł. - mój dopisek
Dobra, mamy to! Nie mogę się doczekać, aż przeczytacie resztę! Enjoy x